Jakie wina pić latem?
Jak co roku mniej więcej o tej porze zadajemy sobie pytanie, po jakie wina najlepiej sięgać latem. Warto się nad tym przez chwilę zastanowić, jako że w tym roku ponoć sierpień zapowiada się ponadprzeciętnie upalnie. Zdaję sobie sprawę, że znaczna część społeczeństwa zdecydowanie opowiada się za spożywaniem piwa letnią porą, i trudno tej grupie odmówić słuszności wyboru tyle, że w piwie nie każdy gustuje.
Czasami jego goryczka okazuje się być problemem nie do przeskoczenia. Można maskować ją sokiem, ale w sumie to po co? Co to za piwo bez goryczki? Piwoszom w dużej mierze właśnie o nią chodzi. Zatem wszystkim tym, którzy nie przepadają za piwem, sugeruję picie wina. Szczególnie że na tym polu wybór mamy wielki; od lekkiej i zwiewnej bieli, poprzez subtelny i aromatyczny róż, po delikatną czerwień. A wszystko można mieć w wersji zarówno spokojnej jak i musującej, wytrawnej, półwytrawnej i słodkiej, wzmacnianej lub nie. Jak to się mówi do wyboru, do koloru.
Na truizm zakrawa stwierdzenie, że latem powinniśmy pić dobrze schłodzone, lekkie i świeże białe wina. O ile o schłodzenie możemy zadbać we własnym zakresie w domowym zaciszu, o tyle wybór właściwego wina może już nastręczać pewien problem. Skąd bowiem, stojąc przed półką sklepową zapełnioną ustawionymi w szeregu białymi winami mamy wiedzieć, które jest lekkie i świeże? Na kontretykietach w większości przypadków z grubsza znajdziemy to samo.
Podczas wybierania wina do picia letnią porą, na pewno trzeba zwrócić uwagę na rocznik; najlepiej, by wino było jak najmłodsze. Młodość, jeśli nie popełniono jakiegoś niedopatrzenia podczas transportu lub przechowywania, gwarantuje nam świeżość i rześkość wina. Ważny jest też kolor; szukając młodego i lekkiego białego wina unikajmy tych mocno żółtych, gdyż najprawdopodobniej nie będą już ani młode, ani lekkie, ani świeże.
Jak chardonnay to nie beczkowe
Można wziąć z półki jak najmłodsze chardonnay i sprawę mamy załatwioną. Tyle że decydując się na wybór wina z najbardziej chyba znanej odmiany białych winogron na świecie, możemy trafić na wino dojrzewane w dębie, jako że wina z tej odmiany często do beczek trafiają, ładnie w nich dojrzewając, ale wtedy trochę nie po drodze im z lekkością, rześkością i zwiewnością, których letnią porą tak pragniemy. Do jedzenia – jak najbardziej, ale do delektowania się w ogrodzie, to raczej pasują średnio. Warto się zatem pokusić o sięgnięcie po wino z odmiany, która w przeciwieństwie do chardonnay, prawie nigdy nie trafia do beczek. Tyle że tego typu wina będą stanowiły wybór zdecydowanie mniej oczywisty.
Torrontés z Argentyny
Na pewno do tej grupy należą wina z argentyńskiego szczepu torrontés, stanowiące idealną opcję na lato. Zachwycają bukietem złożonym z nut cytrusowych przemieszanych z jaśminowymi; co specjalnie nie dziwi, zważywszy na fakt, że odmiana powstała w wyniku krzyżówki criolla chica z muskatem aleksandryjskim. W ustach są lekkie i rześkie, o przyjemnej kwasowości i czystym posmaku, takie jak Ique Torrontés z argentyńskiej prowincji La Rioja. Inną odmianą, która z rzadka widuje się z beczką, jest sauvignon blanc.
Colombard i Gaskonia
Wina te, szczególnie w wydaniu nowozelandzkim, słyną z bujnych aromatów agrestu, grejpfruta i liści czarnej porzeczki, często wzbogaconych o nuty ziołowe i mineralne. Są genialne w smaku, świetnie zbudowane, a przy tym naprawdę rześkie i odświeżające; dokładnie takie jak Saint Clair Vicar’s Choice Sauvignon Blanc lub Tuatara Bay. Troszkę mniej ekspansywne, bardziej stonowane są wina powstałe z tej odmiany w Europie – w Dolinie Loary czy na południu Francji. Szczególną uwagę warto zwrócić na gaskońskie przykłady sygnowane IGP Côtes de Gascogne powstałe w stu procentach z sauvignon blanc tak jak Belchapel Sauvignon Blanc lub w duecie z odmianą colombard tak jak Roche de Belanne Colombard Sauvignon. Jeśli już jesteśmy przy colombard, to warto pokusić się o sięgnięcie po najsłynniejsze, a na pewno najlepiej sprzedające się wino z gaskońskich wzgórz: Colombelle – cytrusowo-pestkowe, bardzo orzeźwiające, wręcz „chrupkie”, wykonane z odmiany colombard oraz ugni blanc. Jedna z tajemnic colombard tkwi w głęboko ukrytych aromatach. Sam sok jest ich niemal pozbawiony, bo tkwią przede wszystkim w skórkach winogron. Potrzeba kilkunastogodzinnej maceracji, co stanowi nieczęsty proceder przy produkcji win białych, szczególnie tych pomyślanych jako świeże i lekkie, by „wycisnąć” z colombarda to, co najlepsze. W przypadku Colombelle na pewno ta sztuka udała się znakomicie.
Słoweński riesling i nie tylko riesling
Nie zapomnijmy także o wspaniale szlachetnych, genialnie wyważonych i nader eleganckich sauvignon blanc ze Słowenii. Jakby ktoś jednak nie chciał się ograniczać do tej jednej odmiany, proponuję sięgnąć po znakomitego słoweńskiego rieslinga z winiarni Verus. Z wyborem odpowiedniego rieslinga może być już różnie, bo odmiana ta ma wielkie predyspozycje do starzenia, tym samym zawsze jest szansa trafienia na wino niekoniecznie emanujące młodością i świeżością, ale w przypadku Verusa nie musimy się obawiać niespodzianki.
Wina nie tylko wytrawne
Sympatycy niekoniecznie wytrawnych win śmiało mogą sięgać po łagodnie słodkie w smaku i roztaczające woń świeżych kwiatów muskaty z Walencji takie jak Sol de Mediterráneo lub z Piemontu (Luca Bosio Moscato d’Asti), lekkie pinot grigio w wersji półwytrawnej z północy Włoch czy wysublimowane albariño w wersji półwytrawnej (Marieta) z zielonej Galicji.
Kochana falanghina
Wszystkim niestroniącym od wyborów nieoczywistych zwracam uwagę na wspaniale rześkie, lekko mineralne wino z odmiany falanghina z Kampanii stanowiące kwintesencję elegancji, klasy i dobrego smaku. Latem wspaniale smakuje także rześkie verdejo z hiszpańskiej apelacji Rueda.
Róż i czerwień na upalne dni
Wszystkim niezaliczającym się do amatorów win białych proponuję sięgnąć po róż, którego zagłębie stanowią winogrady w Dolinie Loary. Wśród tamtejszych win także można wybierać pod względem wytrawności; decydując się na rosé de loire będziemy mieć do czynienia z winem wytrawnym, ale już w przypadku rosé d’anjou poziom cukru resztkowego będzie zdecydowanie bardziej wyczuwalny. Można też sięgnąć po różową wersję Colombelle’a, bardzo subtelne rosado z bodegi Ramón Bilbao czy mołdawskie Rosé z linii Individo.
Ci, którzy letnią porą bynajmniej nie zamierzają zrezygnować z delektowania się winem w ukochanym kolorze czerwonym, także mają szeroki wybór tyle, że podobnie jak sympatycy bieli i różu, powinni skoncentrować wysiłki na poszukiwaniu młodości i lekkości. Tylko takie bowiem wina odpowiednio smakują lekko schłodzone, a tak należy je podawać, gdy temperatura powietrza oscyluje w granicach 30 stopni Celsjusza. Przyjemne, świeże aromaty czerwonych owoców, lekka struktura i odpowiednia kwasowość będą cechami najbardziej pożądanymi letnią porą. Zatem najlepiej rozglądnąć się za jakimś młodym tempranillo w typie Monte Llano, argentyńskim malbekiem z serii Lamita czy merlotem z Langwedocji (Belchapel Merlot).
Musująca cava
Na koniec jeszcze oczywista oczywistość, czyli wszelakiego typu musiaki. Choć obecnie cieszą się coraz większym powodzeniem przez cały rok, latem kuszą szczególnie. Najrozmaitsze wersje prosecco i cavy są niezobowiązujące, rześkie i aromatyczne, subtelnie musujące, wspaniale odświeżające, a takie jak Cava Palau Brut są po prostu idealne praktycznie na każdą okazję. Można to wino pić zarówno solo jak i podać na aperitif albo do lekkich dań w typie sałatek, gotowanych na parze ryb czy owoców morza. Dla sympatyków słodszych win Cava Palau jest także dostępna w wersji semi-seco. W przypadku tych cav kwestią niebagatelną jest także naprawdę znakomita relacja jakości do ceny.
Autor: Dorota Romanowska
Z wykształcenia iberystka, redaktorka magazynu „Czas Wina”, posiadaczka międzynarodowego tytułu WSET Level 3, pilot wycieczek enoturystycznych z wieloletnim doświadczeniem. Szczególnie interesują ją kultura, historia i winiarstwo Półwyspu Iberyjskiego, Ameryki Łacińskiej oraz Włoch, które uważa za najpiękniejszy kraj na świecie. W 2016 roku dostąpiła zaszczytu przyjęcia w poczet członków bractwa winnego Confrérie Saint-Etienne d’Alsace.