Tbilvino

Prężnie działająca gruzińska winiarnia Tbilvino ma siedzibę w części obecnie gruntownie zmodernizowanych zabudowań należących niegdyś do największej wytwórni wina w Związku Radzieckim, wykrojonych z tego molocha podczas prywatyzacji. Właścicielami Tbilvino są bracia Margvelashvili – Zurab, enolog z kalifornijską praktyką, i Georgi, ekonomista z dyplomem uniwersytetu w Maastricht.

Tbilvino jest jednym z największych gruzińskich producentów i eksporterów wina – na rynki zagraniczne trafia mniej więcej 90 procent produkcji.

 

     


     

     

     

    Duża ilość powstającego w winiarni wina bynajmniej nie świadczy o jego niskiej jakości; jest wprost przeciwnie – wina Tbilvino są dobrze zrobione, począwszy od najprostszych i najmłodszych, na starszych i dojrzewających w beczkach skończywszy. Surowiec do ich wyrobu stanowią winogrona kontraktowane u drobnych plantatorów. Uprawiane są one na terenie Kachetii i Raczy, a po zbiorze trafiają do jednej z dwóch „polowych” przetwórni – w Szilda koło Kindzmarauli lub w Chwanczkarze – gdzie są wstępnie przerabiane. Następnie półprodukt w postaci fermentującego moszczu lub młodego wina jest przewożony w cysternach do głównej winiarni w Tbilisi, gdzie odbywają się dalsze etapy produkcji, aż do zabutelkowania. Nad całością tego procesu czuwa kilku enologów. W ten sposób udaje się produkować wina z kilkunastu apelacji w dwóch regionach i jakoś zapanować nad ich jakością.

     

    Dojrzałe winogrona są zwożone z maleńkich górskich winnic w niewielkich skrzynkach, tak aby nie pogniotły się podczas transportu. Obecny na miejscu enolog i jego asystent sprawdzają starannie każdą dostarczoną partię i mierzą zawartość cukru w losowo wybranych gronach. Dopiero po takiej kontroli winogrona trafiają do przerobu.

    Wśród dostarczanych do winiarni winogron praktycznie nie ma owoców zepsutych czy uszkodzonych, jako że winogrodnicy sami starannie selekcjonują zbiór, aby w skrzynkach znalazły się wyłącznie zdrowe i odpowiednio dojrzałe owoce. To się im po prostu opłaca, gdyż w wypadku wykrycia jakiegokolwiek defektu obniżana jest cena całej dostarczonej partii. A że firma nieźle płaci, winogrona są rzeczywiście pierwszej klasy.

     

    Jeszcze do niedawna Tbilvino praktycznie nie posiadało własnych winnic, a całą produkcję opierano na skupowanych winogronach. Obecnie do firmy należy także 226 hektarów najwyższej jakości winnic położonych w najlepszych siedliskach, gdzie winorośl uprawia się przy zastosowaniu systemu nawadniania kropelkowego. Są to winnice w apelacji Kindzmarauli – 32 hektary obsadzone odmianą saperavi, w apelacji Mukuzani – 174 hektary także zdominowane przez najwyżej cenioną chyba gruzińską odmianę saperavi, a kolejnych 20 hektarów zajmują pół na pół kisi i kakhuri mtsvane.

     

    Powstające w Tbilvino wina z założenia są zdecydowanie nowoczesne – są bowiem adresowane do międzynarodowej klienteli, nie zawsze skłonnej akceptować tradycyjny gruziński styl – co nie znaczy, że są pozbawione rysu lokalnego. Zawdzięczają go przede wszystkim endemicznym odmianom winorośli – zarówno białym jak i czerwonym, z których owoców powstają.

    Tbilvino wciąż balansuje na krawędzi nowego i starego. Ale winiarnia właśnie taka chce być. Stare nie oznacza powrotu do przeszłości – jest nawiązaniem do tradycji, z której winiarze chcą szeroko czerpać, robiąc nowe, eksportowe wina. I podbijać nimi świat.

     


     

    pixel